Outdoor education – warsztaty poetyckie w plenerze

Co to jest edukacja outdoorowa? Wielu teoretyków i praktyków sztuki pedagogicznej szuka sposobów na uczynienie edukacji bardziej skuteczną, atrakcyjną i przyjazną dla uczniów niż ta, która sprowadza się wyłącznie do przestrzeni szkolnych ławek. Jednym z pomysłów na zmianę obecnego stanu rzeczy jest edukacja outdoorowa, która dosłownie ,,wyprowadza’’ proces nauczania i uczenia się poza ściany szkolnej sali. I tak oto na zajęcia pisarskie –opisu piękna barw jesieni-postanowiliśmy zorganizować w sąsiadującym ze szkołą parku.

Zachwyceni ,,Małym traktatem o kolorach’’ Czesława Miłosza, postanowiliśmy wzorując się na słowach poety, tworzyć własne opisy jesiennych drzew…

,, Liście dębu są jak skóra na oprawie księgi. Jak inaczej powiedzieć o nich, kiedy w październiku przybierają kolor brunatny i są jakby skórzane, gotowe do oprawienia w złoto. Skąd to niezwykłe ubóstwo języka, skoro tylko przychodzi do barw? Co mamy do rozporządzenia, próbując nazwać splendor kolorów? Jedne liście są żółte, inne czerwone, i to już wszystko? Ale przecie są i żółtoczerwone, i płomiennoczerwone, i winnoczerwone (… . A brzozy? Ich liście są niby małe, bladożółte monety, jeszcze gdzieniegdzie zawieszone  u gałązek, które są jakie? liliowe? fioletowe? (czyli od lilas, bzu, i fiołkowe od violette, fiołka, znów ta nieudolność porównań). Czym różni się żółtość brzozowych liści od żółtości osin, podbitej miedzią, coraz silniejszą, aż zwycięży? Kolor miedziany? Więc znów rzecz, miedź. I chyba tylko zielony i żółty tkwią głęboko w rodowodzie języka, bo niebieski wzięty od nieba, czerwony od czerwia, czyli farby robionej kiedyś z czerwi, służącej do barwienia tkanin…’’

                                                                          Czesław Miłosz ,,Mały traktat o kolorach’’

Często brakuje nam czasu, by przystanąć, popatrzeć na otaczający nas krajobraz i dostrzec jego piękno. Na tej lekcji można było się zachwycać; zapatrzeć…,ucieszyć, tańczyć w liściach i głośno się śmiać. Pierwszym zadaniem uczniów było wybranie najpiękniejszego drzewa w parku. Uczniowie nieśpiesznie je wybierali, porównując jedno drzewo z drugim, opisując barwy liści. Kiedy nasz wybór w końcu padł na rozłożysty dąb, usiedliśmy obok niego i  długo wpatrywaliśmy się w nasze drzewo; oglądając go od korony, sięgającej błękitu nieba- po  korzenie… Patrzyliśmy, nadsłuchiwaliśmy, oddychaliśmy pełną piersią i dotykaliśmy jego ciepłą korę. Chcieliśmy, by nasze opisy oddziaływały na wszystkie zmysły; pobudzały wyobraźnię…,oddawały nasz radosny nastrój tego dnia.

Nie tak łatwo znaleźć właściwe słowa, które oddałyby całe piękno jesiennego drzewa.

Jak nazwać i opisać barwy liści ,mieniące się żółtościami słońca, miedzią, złotem ? Jak opisać nerwy listka…, opisać rdzawe cętki…., może piegi … ,dróżki, ścieżki biegnące po całej powierzchni jesiennego liścia? Miał rację Mistrz, Czesław Miłosz, kiedy mówił o ubóstwie języka odnoszącego się do nazw -barw-kolorów jesieni. Stąd więc wynikały poszukiwania obrazowych metafor i nastrojowych epitetów. Nasze okruchy poezji powstawały na dywanach usłanych liśćmi, w koronach jesiennych drzew…Niektórzy się skarżyli, że niewygodnie jest pisać w takich okolicznościach…; inni – Ci z duszą poety- byli takim sposobem pracy zachwyceni…

Śmiejące, szczęśliwe oczy uczniów; bukiety złotych liści, rude ognie wiewiórczych ogonów i przenikające nas jasne promienie słońca w jesienny, pogodny dzień… Niektórzy z nas nigdy nie zapomną tych niezwykłych lekcji.

Uczniowie klasy 6b z nauczycielką języka polskiego M. Janusz

Aktualności